"Dietetyk objazdowy" - Czy ma to sens?
Na rynku usług dietetycznych panuje ogromna konkurencja. Większość dietetyków by utrzymać swoją działalność stara się przyjmować w kilku różnych gabinetach, bo to teoretycznie umożliwia zdobycie większej ilości klientów. Bardzo często jeden dietetyk nie tylko lokalizuje swoje usługi w kilku miejscowościach ale niekiedy również w kilku miejscach jednej miejscowości. Czy takie rozdrobnienie działalności się opłaca?
Taki sposób działania ma w zamyśle ograniczyć dostęp konkurencji oraz przysporzyć większe zyski. Niestety zarówno jeden jak i drugi sposób myślenia jest bardzo błędny, w efekcie czego „dietetycy objazdowi” zamiast notować większe sukcesy w perspektywie czasu coraz bardziej pogrążają swoją działalność. Przekonało się o tym już mnóstwo osób które próbowało działać zbyt „szeroko”. Powodów, dla których taki sposób funkcjonowania się nie sprawdza jest kilka.
„Raz w tygodniu” to za mało
Dietetycy którzy lokalizują swoje usługi w różnych miejscowościach najczęściej przyjmują jeden lub maksymalnie dwa razy w tygodniu. To zdecydowanie za mało by zbudować stabilny wizerunek w oczach klientów na danym rynku. Losowość rozmaitych zdarzeń może spowodować, że klient może czekać niekiedy kilka tygodni by spotkać się z dietetykiem, więc w sposób oczywisty zapraszamy go do naszej konkurencji. Przyjmowanie raz w tygodniu wypada również słabo wizerunkowo. To oznacza, że dietetyk np. ma niewiele klientów, albo słabo rwie się do pracy lub zajmuje się innymi rzeczami które nie pozwalają mu się skupić na dietetyce jako jedynej działalności. Zaufać więc takiemu specjaliście nie będzie łatwo.
Nie ma czasu na marketing
Aby wypracować skuteczną pozycję na rynku lokalnym trzeba włożyć ogrom pracy w działania marketingowe. Warto wyrobić sobie np. znajomości z firmami partnerskimi, lekarzami, zorganizować ciekawe prelekcje, przeprowadzić akcje promocyjne, zastanowić się na skuteczną reklamą, itp. Jednak rozpraszając energię na podróżowanie między gabinetami nie starcza na to ani czasu, ani sił. Trzeba bowiem poświęcić mnóstwo cennych godzin na rozmaite przejazdy i stanie w korkach. Do tego dochodzi zmęczenie, pośpiech, nerwy, a co za tym idzie coraz słabsza jakość usług. Jeżeli nasza konkurencja bardziej skupi się na dopilnowaniu swojego „biznesu” w danym mieście i będzie gotowa do pracy każdego dnia, to z pewnością klienci bardzo szybko to docenią a nam nie starczy już energii by móc takiej aktywności się przeciwstawić.
Bezsensowne koszty
Rozdrabnianie usług to nie tylko marnowanie cennego czasu ale także mnożenie niepotrzebnych kosztów. Trzeba przecież opłacać przejazdy oraz kolejne gabinety. Ale nie tylko o takie koszty chodzi. Na przykład spędzając długie godziny w aucie marnujemy czas, który można spożytkować np. na przyjęcie nowych klientów. Jeżeli nasza godzinna usługa w gabinecie kosztuje np. 100zł, a przemieszczając się z punktu A do B tracimy dziennie kilka godzin to łatwo obliczyć jakie ponosimy straty. Tymczasem ten czas moglibyśmy spożytkować na większe dopieszczenie naszych usług, podjęcie dodatkowych działań marketingowych czy najzwyczajniej na odpoczynek, by czuć się bardziej wypoczętym na wizytach. Warto też pamiętać, że spędzanie sporej ilości czasu w drodze naraża nas dodatkowo też na rozmaite zdarzenia drogowe, mandaty i inne koszty.
Statystyki nie dają złudzeń
Najlepiej prosperujące gabinety to te, które skupiają się na jednej konkretnej lokalizacji i tam koncentrują całą swoją energię. Poprzez namnożenie gabinetów nie przyrasta klientów, lecz tylko rosną koszty, narasta zmęczenie i ryzyko rozmaitych kłopotów. Dodatkowo takie działania stwarzają idealne warunki do rozwoju konkurencji. Wówczas porażka jest tylko kwestią czasu. Czy zatem warto zostać „dietetykiem objazdowym”? Na horyzoncie nie widać żadnych przesłanek logicznych i ekonomicznych, że takie działania mają głębszy sens. Nie można działać dobrze i aktywnie w kilku miejscach, tak samo jak nie można prowadzić kilku różnych działalności naraz i w każdej z nich odnosić sukcesy.